I znowu kolejny Sylwester. Niby dzień jak każdy.
Jednak przeze mnie najbardziej znienawidzony z powodu chronicznej beznadziei dzień.
Być może za sprawą rozdźwięku między oczekiwaniami a rzeczywistością. I gdybym szczerze chciała się zastanowić, nie znajduję najmarniejszego powodu, dla którego warto było go dożyć.